sobota, 9 marca 2013

Wózek na zakupy

Stało się, jako, że od czasu wjazdu do Anglii nie posiadam auta i jeszcze się nie zapowiada, abym miała je kupić w najbliższym czasie, zostałam zmuszona do wykombinowania nowego sposobu dostarczania sprawunków do domu. Jako, że moja latorośl się odwózkowała i żadna siła nie jest w stanie przekonać jej, że wózek to fajna sprawa ubyło mi rąk (znaczy się rączek od wózka) do dźwigania zakupów. Tak, wózek nasz spacerowy często gęsto przypominał konia jucznego, a waga dziecka + zakupów przypuszczam, że niejednokrotnie przekraczała dwukrotnie dopuszczalną nośność tego sprzętu.
Po kilku spacerach z dzieckiem i zmasakrowanymi palcami od dźwigania wrzynających się toreb, musiałam znaleźć sposób na łatwiejszy i wygodniejszy transport sprawunków do domu (wg zasady: dużo zakupów zrobić i się nie nachodzić). Najpierw zaczęłam wykorzystywać niebieskie torby z IKEA. Fajna sprawa, można było juz wiecej zakupów zrobić (wagowo też), zarzucić na ramię i w drogę. Jednak po jakimś czasie uznałam, że no ok fajnie ale... ramię też boli :D
I nagle EUREKA skoro starsze panie mogą to czemu ja nie?? I zakupiłam wózeczek na zakupy.
kurcze wygodnie, można kupić dużo - bo wózek pojemny a nie trzeba dźwigać. Elegancko jedzie po chodniku (jaja się nie potłukły), wagi nie czuć, no miodzio! Tylko... no właśnie. Ludzie. patrzyli na mnie ze sporym zdziwieniem. Bo jak powszechnie wiadomo z takich wózeczków to korzystają nasze babcie a nie my młodzi i silni. Tratata siłę to ja sobie mogę pokazywać na siłowni a nie dźwigając ciężkie kilogramy niewygodnych zakupów. Ktoś to wymyślił? Wymyślił. Służy do odciążenia rąk i kręgosłupa? A no służy. Nie napisali, że przeznaczone dla osób w wieku 50+ Więc mam gdzieś ludzkie spojrzenia i z szacunku do własnych żył, rąk i pleców będę elegancko ciągnąc za sobą wózek.
Jak widać nasze babcie mądre są i trzeba brać z nich przykład :)