Ponad miesiąc temu zostałam okradziona i to we własnym domu. Żeby dodać jeszcze ciekawostek to byłam w tym czasie w domu obecna i oprócz mnie były jeszcze dwie dorosłe osoby plus moja długo jeszcze niedorosła córka.
Jednak zacznę historię tę od początku.
Po dwuletnim mieszkaniu pod jednym dachem z koleżanką i jej córką postanowiłysmy rozpocząć życie na "własną rękę" i przenieść się do dwóch mniejszych mieszkań. Udało nam sie znaleźć mieszkanie (Ona) i dom (ja) w niedużej odległości od siebie. Bardzo niedużej, dzieli nas tylko 40 numerów, czyli na warunki brytyjskie jakieś 200- 300 metrów.
Jako, że dom mój wymagał remontu, nim się wprowadziłam przeprowadzałam potrzebne prace. Pomagało mi w tym znajome małżeństwo. Było juz grubo po 21, ja juz sprzątałam aby móc udac się do swojego dotychczasowego domu. Dom pusty, żadnych mebli tylko farby pedzle tapety i inne potrzebne rzeczy - wszystko razem z nami na górze. Gdy zeszlam na dół, zobaczyłam, że drzwi od ogrodu są uchylone. W pierwszym odruchu pomyślalam, że ich nie domknełam (nie były zamkniete na klucz, gdyż sukcesywnie się wszystkie śmieci wynosiło na zewnątrz). Jednak po przekręceniu klucza w zamku zobaczyłam, że na podłodze w salonie leży moja torba (uprzednio leżała na blacie w kuchni). Nim ją wzięłam do ręki wiedziałam, że zostałam okradziona - w domu w którym jeszcze nawet nie mieszkam. Straciłam wszystkie dokumenty, dowód mój, dowód mojej córki, moje prawo jazdy i mnóstwo innych kart nie mniej ważnych. Plus sytuacji taki, że nie trzymam nigdy gotówki przy sobie - złodziej znalazł tam dosłownie kilka groszy. Każdy kto mieszka na emigracji wie jakim problemem jest utrata dokumentów i wyrobienie nowych. W bankach oczywiście karty poblokowałam - od ręki wystawiono mi nowe, a wyrobienie dokumentów pozostawiłam na czas podłączenia internetu, gdyż wymaga to uprzedniej rejestracji online w najbliższym konsulacie. Po dwóch tygodniach dostałam telefon i pismo z Policji, że im przykro ale nie są w stanie namierzyć sprawcy. No trudno, można się było czegoś takiego spodziewać. Sprawa zamknięta, a ja muszę zacząć planować wyjazdy aby pozałatwiać utracone dokumenty.
Na koniec lutego wreszcie podpięto mnie do internetu. Oczywiście zajrzałam, na portal społecznościowy, gdzie czekało na mnie kilka wiadomości. Między innymi od nieznajomej mi dziewczyny. Wiadomość wysłana w jakies niecałe 3 godziny po kradzieży. Dziewczyna informowała mnie, że posiada moje dokumenty, które zgubiłam podczas igraszek z jej chłopakiem - WTF?? Nim doczytałam do końca, odpisałam jej przeszczęśliwa i ze strachem czy jeszcze posiada mój portfel. Dziewczyna odpisała, potwierdziła, że jest w posiadaniu. W trakcie rozmowy raz jeszcze nawiązała do tematu zdrady i tego że podobno jej chłopak wziął mój portfel w autobusie po tym jak go upusciłam - uprzednio robiąc niewiadomo co z tym młodzieńcem. Prawie, ze ryczalam ze śmiechu. Prawie, że matką mogłabym dla tego jej chłopaka być.
Oczywiście natychmiast zadzwoniłam na Policję. Panowie przyjechali, obejrzeli rozmowę, pobrali dane osobowe jej i jej chlopaka (oboje mieli w pełni otwarte profile na portalu społecznościowym) Poprosili aby w żadnym razie już z nią nie rozmawiać i pojechali. Następnego dnia po południu chłopak został skazany na 80 godzin prac spolecznych i chyba półroczny czy roczny areszt domowy (nie może opuszczać domu w konkretnych godzinach w ciągu dnia).
Dziś dzielnicowy przywiózł moje dokumenty i portfel, który jak się okazało dziewczyna sobie przywłaszczyla i używała jak swój.
Podsumowanie historii jest takie: Dziewcze nie ufając swojemu chłopakowi znalazło mnie na portalu społecznosciowym i próbowało dociec czy ją jej luby zdradza czy nie. Nieświadomie pakując go w o wiele większe problemy.
Jaki morał z tej bajki? Albo ufaj w stu procentach i nie szukaj, albo jak nie ufasz to daj sobie spokój. moze to zaoszczędzić Tobie i twojemu lubemu wielu problemów (choćby dzionek na komisariacie : ) )
Dla mnie to szczęście w tym calym nbieszczęściu. Bo dzięki jej niepewności zaoszczędziłam wiele pieniedzy i stresów zwiazanych z wyrobieniem nowych dokumentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz